Czyli jak wpływać na duże organizacje
będąc planktonem?
Każda duża organizacja posiada tak wiele projektów i tak wiele celów do osiągnięcia, że czasem oddolne inicjatywy, które najlepiej wskazują kierunki, nie zostają zauważone.
Pracujemy często, przerzucając jedną kupkę piachu na drugą, albo – co gorsza – kopiemy w głąb bez celu w kierunku Chin1 do momentu, aż sytuacja staje się nie do wytrzymania i wymaga gruntownej przebudowy założeń.
1 Moja babcia tak mówiła, a teraz zerkam i do Chin bym się nie dokopał … sprawdźcie
Mapa antypodów
Jeśli jesteśmy zaangażowani, posiadamy dużo determinacji i wiemy co może uleczyć sytuację, to jesteśmy w stanie spowodować zmianę. Możemy mieć wpływ na biznes.
Wieloryba nie poruszy jednostka, wieloryba może poruszyć ławica, a w organizacjach, aby oddolna inicjatywa przebiła się do szerokiego grona, potrzebuje zespołu, który pociągnie za sobą wielu ludzi i będzie w ramach swoich obszarów pociągał kolejnych do momentu, aż wpłynie na poruszenie wieloryba.
Ale jak zbudować jakość?
Jak być pewnym wytyczonych kierunków?
Wszystko zaczyna się od momentu, w którym widzimy, że siedzimy w silosie i aby z niego wyjść trzeba zacząć rozmawiać z innymi działami i zaprosić ich do wspólnej eksploracji sytuacji zastanej (As-Is).
W takich momentach pomagają interdyscyplinarne ekspedycje projektowe. Powiecie: ale to nic innego jak zespół projektowy! I tu przychodzi mała, aczkolwiek kluczowa różnica.
Nie potrzebujemy standardowego zespołu, jakich wiele w naszych organizacjach. Jeśli chcemy wykonać przeskok jakościowy, potrzebujemy naznaczyć zespół wagą sprawy. Zapewnić mu bezpieczeństwo i czas. Określić drugi tor dla wyprawy.
O tym opowiem w artykule Ekspedycje projektowe.